20 lutego 2013

Polska- Holandia- Niemcy- Turcja- Ghana

17.01; Wyjeżdżam z Polski. Marznę. Mam na sobie trampki, wiatrówkę, szalik- obowiązkowo szalik.
Wytrzymuję to zimno, dzięki świadomości, że za dwa dni czeka mnie 'lato',  i sama myśl sprawia, że robi mi się cieplej.
 Mam mieszane uczucia, rodzice stresują mnie swoim lękiem. Jeszcze nie opuściłam granic kraju,
 a już tęsknie za wszystkimi bliskimi mi osobami. Sercem i myślami jestem przywiązana do spraw które zostawiam w Polsce, choć czuje, że to wszystko nie powinno przesłaniać mi Ghany...
18.01; Po 12 godzinach jazdy docieram do Holandii, tam szybkie przepakowanie i jadę do Niemiec.
Drażni mnie niemiecka skrupulatność. brak snu sprawia, że jestem poddenerwowana, ale chwila moment i siedzę w samolocie, który zabiera mnie do Tureckiego Istambułu.  
Wychodzę, jest cieplej - jakieś 18'C, mimo to szalik dalej zostaje na szyi, chociaż świadomość przedostania się do cieplejszego kraju wywołuje u mnie ochotę na lody. Po chwili zajadam się pistacjowymi pysznościami, 
które są moimi pierwszymi lodami jeszcze tego dzisiejszego lata :)
19.01; Kolejny samolot, już prosto do Ghany. O godzinie 18:17 jestem nad Saharą, w dzienniku zapisuję:
"lecimy przez pustynię! Ładna pogoda sprzyja podglądaniu piaszczystej pierzyny, świeci słońce, piasek migocze.. jest pięknie! "
Mijają godziny,i wychodzę z samolotu. Uderza mnie ściana ciepłego powietrza, tym razem już nie tylko szalik zostaje zdjęty, ale też skarpetki, bluza, nogawki podwinięte, włosy upięte, nozdrza i źrenice rozszerzone, serce podekscytowane szaleje. 
Bo oto jestem w Afryce. Jestem w Ghanie!

3 komentarze:

  1. Pomysł smsowy jest pyszny. Tak jak wspomnienie powyżej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie przyjemnie się czyta chce jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Łukasz: trzeba realizowac!:)
    bokeh: miło. powoli będzie więcej tylko wspomnienia się uporządkują, emocje wyciszą, zdjęcia poklasyfikują;)

    OdpowiedzUsuń