Rzadko jeżdżę z mamą do sklepu, po prostu nie lubię i tyle - bo ileż można wąchać płyny do płukania? Zawsze jej powtarzam, że tego nie rozumiem, a ona z kolei nie rozumie, jak ja mogę nie rozumieć i koło się zamyka, a w powietrzu zaczyna iskrzyć nad głowami dwóch kobiet, będących w rytualnym zakupowym uniesieniu. Jednak tym razem coś się zmieniło, odwróciło, a całe zdarzenie zdezorientowało nas obie, bo oto, to moja mama musi czekać NA MNIE! I z zdziwieniem obie spostrzegamy, że przy każdym produkcie jakby w amoku, odwracam opakowania, i czytam, śledzę wzrokiem najmniejsze czcionki pudełek i to wcale nie w poszukiwaniu kaloryczności czy innej tablicy Mendelejewa, a kraju pochodzenia. I jeśli tylko okazuje się, że rzecz jest z Afryki to niczym Gollum powtarzam w myśli: ' it's mine! my precious!" a skarb ląduje w koszyku
(bo oczywiście nagle jest to produkt bezwzględnie mi potrzebny).
Mama nie rozumie, a ja nie rozumiem, jak ona może nie rozumieć...
A to tylko sentyment, pomost z Afryką, wiec jak można nie rozumieć?
W końcu każdy ma jakieś swoje skrzywienia. Isn' it? ;)
' powiedz mi na co Ty zwracasz uwagę na opakowaniach a powiem ci kim jesteś ' ;)
ta herbata jest pyszna ! miałam ją kiedyś ;)
OdpowiedzUsuń