21 stycznia 2015

W imię CHEgo (?)

Viva revolution! - Ciągle żywa, a raczej sztucznie utrzymywana przy życiu przez kubańskie władze. Poprawność polityczna nakazuje wychwalać rewolucję, mimo iż sami Kubańczycy są nią po prostu zmęczeni. Wszechobecne bilbordy z ideowymi hasłami Victoria de ideas/Vivimos en un pais libre, Somos felices aqui etc*, ogromne portrety bohaterów strzegące wjazdów do miast (-symboliczny niech będzie fakt, że większość z nich jest zniszczona i wyblakła) są jednym wielkim procesem indoktrynacji. Na ulicach nie mówi się źle, broń Boże! Nie można! W casas, na prywatnych posesjach też nie, ale wypij z swymi gospodarzami parę piw, butelkę rumu, potańcz salsę podczas domowej fiesty, daj się poznać, i gdy zobaczą, że nie oceniasz, gdy się do Ciebie przekonają, nabiorą zaufania to nagle okaże się, że Ci sami ludzie, którzy dzień wcześniej wychwalali rewolucję, Castro i Raula, szczerze od serca zaczną Ci opowiadać, o swych żalach i obawach, o tym jak rewolucja ich zawiodła, jak bardzo nienawidzą obecnego przywódcy.. mówiąc, że jest krwawy, boją się co to będzie gdy Fidel umrze, twierdzą, że jest mniejszym złem bo 'gdy przeskrobiesz jakąś błahostkę, to Castro za nią wsadzi do więzienia na 15 lat, ale Raul od razu zabije".  Z kolei to za jego czasów zmniejsza się embargo gospodarcze dające szansę na inne życie,
 wobec czego ludzie są miotani różnymi emocjami.  Nie mniej jednak znużeni i zmęczeni, powtarzają sobie w kółko.. 'un ano mas' -jeszcze tylko rok, jeszcze rok wytrzymam. Mają swoje powiedzonko 'no es Facial' -nie jest łatwo. Specjalizują się, w czymś co można nazwać 'arte de invntar' - sztuką wymyślania rozwiązań kiedy ich brakuje. 
Cały naród wydaje mi się rozbity i byle jak sklejony na powrót.
 Naiwnie i idealistycznie pytam 'dlaczego nie zrobicie kolejnej rewolucji?!' 
 Na co uśmiechają się smutno odpowiadając: 'czym? widelcami?'. -Na Kubie jest absolutny zakaz posiadania broni, granice są pilnowane, praktycznie zamknięte. Poprzedni rewolucjoniści, dobrze znali słabe punkty, do których teraz nie dopuszczają.  Kuba, to chroniczny brak produktów żywieniowych, kolejki za chlebem, który pojawia się w danej godzinie, jeśli przegapisz- trudno, masz pecha, przyjdź jutro. Jajka, które jeśli w danym miesiącu są na jednym krańcu wyspy to na drugim usłyszysz, że dawno już ich nie było...  Miesięczne pensje w wysokości 10-20 $, wypłacane w niemalże bezwartościowej kubańskiej walucie, peso. Miesięczny przydział 3 kg ryżu, pół kg fasoli, kilogram cukru, dwie butelki oleju, trochę chleba, trochę kawy...
Ludzie mają za mało by żyć, zbyt wiele by umierać. 
... I mimo wszystko, ona dalej trzyma zdjęcie Ernesto w swoim portfelu.. w imię CHEgo (?)



* Zwycięstwo idei/ żyjemy w wolnym kraju/ Jesteśmy tu szczęśliwi etc.

3 komentarze:

  1. Tak właśnie wygląda Kuba przez pryzmat kogoś, kto polizał, dotknął, ale nie miał szans się zagłębić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi anonimie rozumiem, że miałeś okazję pożyć na Kubie nieco dłużej?;) I zgadzam się, ja zaledwie jej liznęłam, dotknęłam, i żałuję. Tym tekstem nie chcę stawiać kropki, jest to opis zdjęcia, i to jak je interpretuję ( i dlaczego). Nie mniej jednak powyższych faktów nie wyssałam sobie z palca, a cudzysłów nie został wstawiony dla uatrakcyjnienia graficznego;)

      Usuń
  2. Chyba miałem okazję więcej poczytać o Kubie niż na niej pożyć. Zrozumiałem też dlaczego Kubą nie wstrząsnęła rewolucja po rewolucji oraz skąd Kubańczycy biorą swoje pieniądze. Spróbuj dotrzeć do tych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń