11 stycznia 2015

niedoczas

Po tygodniu pobytu na wyspie przestawia mi się myślenie.
Uciekam od turystycznych uciech, wręcz mnie denerwują. 
Wyposzczenie minęło, pierwsze zachłyśnięcie się "wakacjami" też.
I przychodzi moment kiedy te uczekane wakacje przestają być wakacjami i zaczynają być drogą.
Tym razem Kubańską... No nareszcie!

Lubię ten stan, tą wrażliwość, która się wtedy rozbudza,
 świadomość wyprowadzoną czasem tu spędzonym.

Są dwa wymiary podróżowania.
Pierwszy, to przemieszczanie się, drugi to zmiany w człowieku, 
które się w nim dokonują.. w jego światopoglądzie.
Ten drugi wymiar potrzebuje czasu, nieprzerwanego, nieposiatkowanego, 
nie w odskoku i nie w doskoku.
Tak jak mnich nie osiągnie danego poziomu medytacji po trzech latach przerywając i wychodząc...
  z kolei po 10 latach będzie to jeszcze inny poziom. 
I uważam, że tak samo jest z podróżą.

Zastanawiam się jakby to było gdyby ten mój czas był dłuższy, gdyby nie mijał...
i przeraża mnie myśl, że mogłabym być wtedy szczęśliwa.


"The most important lesson of life, is live without stress."

"Remember young lady,
you learn more because you travel."



/74 letni meksykańczyk-kubańczyk-turek/
Kuba 7.12.2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz