02 stycznia 2012

przystanek Budapeszt

Noc sprzyja spontaniczności, człowiek wtedy nie kalkuluje... raczej kieruje się swymi pragnieniami, tak było i tym razem gdy koło północy padło szybkie pytanie i szybka odpowiedź.  I po niespełna 4 godzinach byłam już z Niną, Mateuszem i Łukaszem w drodze do Rumunii. A skoro do Rumunii to koniecznie przez Budapeszt! 
Budapeszt przyjął nas chłodno (z wyjątkiem Katy u której nocowaliśmy), dlatego staliśmy się zmarzniętymi poszukiwaczami gorącej kawy, którzy totalnie nie potrafili załapać logiki architektonicznego chaosu tego miasta, gdzie pomiędzy pięknymi klasycystycznymi budynkami komuś upodobało się postawić betoniaka tudzież jakiś inny szklany gmach.. na szczęście znalazła się też dobra kawa i dobre ostro-słone jedzenie za które płaciło się w tysiącach ;)
















fot. i'Pstryk i Shutter12

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz