03 stycznia 2012

let's go to Romania baby!

Odebrał nas Akim sprzedając chłopakom na wstępie porządnego miśka, i już po tym czułam, że będę miała doczynienia z niezwykle ciepłymi ludźmi. Kolejny obrazek tylko potwierdził moje przeczucia - spojrzenie Mircey na przyjaciela -na Mateusza.. naprawdę nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej byłam świadkiem tak prawdziwej męskiej przyjaźni (którą wyłapywało się z eteru wszystkimi receptorami). Ugościli nas, nakarmili, oddali szope do spania i ostrzegli przed wilkami, no i tak naprawdę czego chcieć więcej gdy jest sie w Rumuni? No... może jedynie drugiego śpiwora, zwłaszcza wtedy gdy nocą gaśnie ogień, a palinka przestaje działać, na szczęście dla największego zmarzlucha <czyt. mnie> znalazł się dodatkowy śpiwór, no bo przecież  sharing is caring czyż nie? :)


 


Miejscowość w Transylwani o uroczej i słodkiej jak chocolate (której sobie tam nie odmawialismy;]) nazwie Cioclovina, odkrwała przed nami swoje wdzięki.. czarując górami, wodospadami, jaskinią, zwierzętami i ludźmi...




















...a gospodarze czarowali śpiewem, jedzeniem(homemade) i palinką ( homemade )







w Rumuni je się dużo mięsa - zresztą jak to mówi Mircea 'the best vegetable is meat'.
Je się przede wszystkim tłusto, ale mimo tego naprawdę smacznie.










Mircea








fot. Shutter12, Matt, Nina, I'Pstryk


________________________________________________________________________________________________
I najważniejsze -wyjazdy, podróże są nic warte gdy wracasz bez jakiejkolwiek refleksji, przemyśleń, gdy niczego się nie uczysz i nie wyciągasz wniosków, bo przecież odkrawasz świat właśnie po to by odkryć siebie! A podczas tego wyjazdu ciągle wracała do mnie myśl : 'żyjesz czy istniejesz? No i wiem jedno -chcę żyć! Natchniona przez ludzi. którzy sami żyją, którzy pokazali mi (choć pewnie zupełnie nieświadomie) jaka to kolosalna różnica, i jak bardzo wpływa na jakość naszego człowieczeństwa, wiem, że to ja  chcę  kształtować swoją drogę, stawiać sobie cele,  pracować nad ich osiągnięciem .. i możecie wierzyć lub nie, ale to ubogaca, sprawia że życie jest wartościowsze.. a skąd o tym wiem? -Widziałam, u swoich towarzyszy.
 

7 komentarzy:

  1. Katarzyno! bardzo dobry post - lubię to! podobają mi się zdjęcia osobno i jako spójna całość :)
    pan z baranem(?),owce,mgła,domki.. och!

    wspaniale jest spotykać inspirujących ludzi.. trochę trudniej pojawiającą się ekscytację i mobilizację utrzymać na dłużej i obrócić w działanie.. ale wierzę ,że Ci się uda ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. U bejbi! - w imieniu Mateusza i swoim.

    OdpowiedzUsuń
  4. maddie, zdjęcia nie są tylko moje, to wspólne prstryknięcia.. ale dziękuje w imieniu swoim Łukasza, Mateusza i Boba.

    I wiesz... myślę, że rzeczywiście czasem jest trudno utrzymać znajomość, pielęgnowac (i rozwijać) wspólne relacje, ale przecież chcieć to móc niee?:)
    dlatego Ty też się strzeż bo dziś -choc na chwilę, ale wpadam do Ciebie;p ;D

    Lulu, 'lubię to' ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie chodzi mi tu tyle, o samo utrzymanie znajomości, a o spożytkowanie motywacji/inspiracji,którą daje nam przebywanie z fantastycznymi ludźmi.. Ale chcieć, to móc - z tym się zgodzę ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiórka człowiek przygoda, bez kitu.

    OdpowiedzUsuń