Odebrał nas Akim sprzedając chłopakom na wstępie porządnego miśka, i już po tym czułam, że będę miała doczynienia z niezwykle ciepłymi ludźmi. Kolejny obrazek tylko potwierdził moje przeczucia - spojrzenie Mircey na przyjaciela -na Mateusza.. naprawdę nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej byłam świadkiem tak prawdziwej męskiej przyjaźni (którą wyłapywało się z eteru wszystkimi receptorami). Ugościli nas, nakarmili, oddali szope do spania i ostrzegli przed wilkami, no i tak naprawdę czego chcieć więcej gdy jest sie w Rumuni? No... może jedynie drugiego śpiwora, zwłaszcza wtedy gdy nocą gaśnie ogień, a palinka przestaje działać, na szczęście dla największego zmarzlucha <czyt. mnie> znalazł się dodatkowy śpiwór, no bo przecież sharing is caring czyż nie? :)
Miejscowość w Transylwani o uroczej i słodkiej jak chocolate (której sobie tam nie odmawialismy;]) nazwie Cioclovina, odkrwała przed nami swoje wdzięki.. czarując górami, wodospadami, jaskinią, zwierzętami i ludźmi...
...a gospodarze czarowali śpiewem, jedzeniem(homemade) i palinką ( homemade )
w Rumuni je się dużo mięsa - zresztą jak to mówi Mircea 'the best vegetable is meat'.
Je się przede wszystkim tłusto, ale mimo tego naprawdę smacznie.
Je się przede wszystkim tłusto, ale mimo tego naprawdę smacznie.
Mircea
________________________________________________________________________________________________
I najważniejsze -wyjazdy, podróże są nic warte gdy wracasz bez jakiejkolwiek refleksji, przemyśleń, gdy niczego się nie uczysz i nie wyciągasz wniosków, bo przecież odkrawasz świat właśnie po to by odkryć siebie! A podczas tego wyjazdu ciągle wracała do mnie myśl : 'żyjesz czy istniejesz? No i wiem jedno -chcę żyć! Natchniona przez ludzi. którzy sami żyją, którzy pokazali mi (choć pewnie zupełnie nieświadomie) jaka to kolosalna różnica, i jak bardzo wpływa na jakość naszego człowieczeństwa, wiem, że to ja chcę kształtować swoją drogę, stawiać sobie cele, pracować nad ich osiągnięciem .. i możecie wierzyć lub nie, ale to ubogaca, sprawia że życie jest wartościowsze.. a skąd o tym wiem? -Widziałam, u swoich towarzyszy.
Katarzyno! bardzo dobry post - lubię to! podobają mi się zdjęcia osobno i jako spójna całość :)
OdpowiedzUsuńpan z baranem(?),owce,mgła,domki.. och!
wspaniale jest spotykać inspirujących ludzi.. trochę trudniej pojawiającą się ekscytację i mobilizację utrzymać na dłużej i obrócić w działanie.. ale wierzę ,że Ci się uda ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU bejbi! - w imieniu Mateusza i swoim.
OdpowiedzUsuńmaddie, zdjęcia nie są tylko moje, to wspólne prstryknięcia.. ale dziękuje w imieniu swoim Łukasza, Mateusza i Boba.
OdpowiedzUsuńI wiesz... myślę, że rzeczywiście czasem jest trudno utrzymać znajomość, pielęgnowac (i rozwijać) wspólne relacje, ale przecież chcieć to móc niee?:)
dlatego Ty też się strzeż bo dziś -choc na chwilę, ale wpadam do Ciebie;p ;D
Lulu, 'lubię to' ;)
nie chodzi mi tu tyle, o samo utrzymanie znajomości, a o spożytkowanie motywacji/inspiracji,którą daje nam przebywanie z fantastycznymi ludźmi.. Ale chcieć, to móc - z tym się zgodzę ! :)
OdpowiedzUsuńach...ale fajny wyjazd!
OdpowiedzUsuńWiórka człowiek przygoda, bez kitu.
OdpowiedzUsuń