08 kwietnia 2013

Arkady Fiedler

Mój obłęd na punkcie Afryki pogłębia się. Przyczynił się do tego również JEŻy, który razu pewnego stwierdza "Kaśka dam Ci przeczytać jedną książkę. Spodoba ci się." Tym sposobem w moich rękach lądują zapiski Arkadego Fiedlera a umysłem zawładnia Madagaskar i wieś Ambinanitelo.

Arkady W swoim 90-letnim życiu odbył 30 wypraw i podróży. Urzekł mnie jako podróżnik, ale nie za sprawą cyfr (choć to również wywołuje podziw) ale głównie przez to, że jak sam pisze ' całym sercem pokochał daleką wyspę, jej ludność, krajobrazy, zwierzęta, do tego stopnia, że troski, nadzieje i pragnienia mieszkańców stały się poniekąd także jego troskami i nadziejami'  -daje się to odczuć w książce, która wywarła na mnie tak duże wrażenie. Arkady przybliża ludzi o różnych kolorach skóry, a przy tym uczy szacunku dla innych kultur i obyczajów (!)*
Dawno nie czytałam czegoś tak gorliwie. Tak lekkim, ładnym językiem opisany cudowny ( jak dla mnie) świat Malgaszy. Ma się wrażenie, że jest się wśród nich i wiedzie to samo życie.... i nagle uznaję, że nie chcę tylko takiego wrażenia! I piszę JEŻemu:
" Pojadę kiedyś na Madagaskar! Wszystko przez książkę.... Ale wszystko się jakoś zaczyna."





* dzisiaj ludzie często zapominają, o podróżniczej odpowiedzialności swych przekazów z wypraw. Tworząc w głowach osób do których docierają niepełne, zniekształcone, krzywdzące obrazy 'świata' z którego wracają, snując barwne opowieści bez dbania o kształtowanie szacunku i odpowiedniego dystansu do odmiennych kultur, a przecież jest to tak ważne...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz