[Marzec]
Trwa Festiwal podróżniczy "Okno Na Świat".
Planuję jechać, posłuchać chłopaka z Gdańska, który był na Madagaskarze.
Niestety, przeklęte trzy-dziewięć nie przyjeżdża, prezentacja mnie omija. Ląduję w KaFe (bo jakżeby inaczej;]) żalę się Tomaszowi wyjmując z torebki książkę o Afrykańskiej wyspie, że Madagaskar chyba nie jest mi pisany i po cichu (no ok, może nie całkiem po cichu;]) żałuję, że nie mogą spotkać fizycznie kogoś kto tam był.
[Maj]
Dostaję propozycję, bycia prelegentką na listopadowej edycji festiwalu.
Jestem zaskoczona, niepewna... ale co tam, przynajmniej zdjęcia pokażę, Ghana się sama sobą obroni, zauroczy, wiec jasne, czemu nie! Przeglądam zdjęcia gości z poprzednich edycji, patrzę -lemur, myślę - Madagaskar!
(przypomina mi się marzec, i moje niespełnienie)
Rozmawiam z organizatorem. Oboje nakręcamy się przez nasz apetyt na świat. Za chwilę nawiązuję kontakt z Dominikiem ( tak, tak, to ten którego parę miesięcy wcześniej chciałam spotkać i posłuchać ;]) no i pada pytanie:
'chciałabyś jechać w listopadzie na pół roku na Madagaskar?' ................ czy chciałabym?! słit gad!
Tak więc drogi Tomaszu, winna Ci jestem sprostowanie. Bo z tym 'nie-jest-mi-pisany', to tak może nie do końca... ;)
A jak będzie? To się okaże. Na razie wiem jedno - otwiera się moje Okno na Świat!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz