27 marca 2014

Silva

Wieczorem przyjeżdżamy nad wybrzeże gdzie szukamy tanich noclegów. 
Jednak, że w Mirissie, nie ma czegoś takiego jak 'tani nocleg' i na proponowaną przez nas sumę każdy śmieje się nam w twarz. W pewnej chwili podjeżdża na rowerze starszy mężczyzna, grzecznie się przedstawia, widzi, że mamy plecaki i chodzimy zmarnowani (czym pewnie wyróżnialiśmy się spośród wypoczętych i zrelaksowanych przybyszów). Okazuje się, że nieopodal ma dom w którym mieszka razem z żoną, dzieci już dawno się wyprowadziły, to też pokoje stoją puste. I tak od słowa do słowa, Pan Silva proponuje nam nocleg pod swoim dachem, a my z radością przyjmujemy jego propozycję. Pytam, czy życzy sobie abyśmy wracali do którejś godziny, odpowiada, że do 23, przytakujemy. Po czym zbieram się do wyjścia, a Pan Silva widząc to, niemalże przerażony wykrzykuje: ale jak to? Idziesz sama?! - tak, mój towarzysz zostaje, źle się czuje, grzecznie informuję gospodarza, na co słyszę: w takim razie proszę abyś wróciła przed 21
-robię ogromne oczy ze zdziwienia, jednak rozczula mnie przejaw jego troski i jedynie kiwam głową na znak zgody. Dom Silvy był ogromny, w koło mnóstwo zdjęć i bibelotów, a wysokie ściany stały się żywymi pamiątkami po trusnami z 2004 roku, na których wyraźnie był widoczny poziom utrzymującej się wody. Nasz gospodarz okazał się dobrym i pomocnym człowiekiem, dumnym z swoich dzieci i swej żony, która w kuchni mogłaby być konkurencją dla samej Geslerowej. Do tego wszystkiego był niesamowicie rozgadany. Wystarczyło pojawić się na lini jego wzroku chociażby w drodze do toalety i już było trzeba wykazać się mocnym pęcherzem gdyż rozmowy dłużyły się w nieskończoność. I tak, po jednej z dłuższych pogawędek wychodzimy wreszcie zwycięsko na miasto:

K: o rany, Pan Silva mówi więcej niż ja!
M: <cisza> ....
K: no co?!
M: no właśnie się zastanawiam... nie jestem pewien...
K: <hadysz!>

chociaż fakt faktem okazałam się mocnym rozmówcą dla Pana Silvy, i daję sobie głowę uciąć, że po miesiącu życia pod jego dachem mój angielski stałby się niemalże perfekcyjny ;)



1 komentarz:

  1. Gadulstwo to chyba kolejna nasza wspólna cecha ! :D
    Przy okazji zapraszam Cię do posta http://bokehworld.pl/liebster-blog-award/ o ile będziesz miała chęć :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń