16 maja 2014

Siadam w Galle nad oceanem, dostrzegam, że nie jestem sama. Nie peszymy się swoją obecnością, nie zbieramy 'do ucieczki' jakbyśmy byli przyłapani na czymś niewłaściwym, przez to, że nie jesteśmy w zabytkowej części miasta. Po chwili mężczyzna wstaje, podchodzi do mnie.. nic nie mówi, patrzy, z tym samym wyrazem twarzy, z którym jeszcze chwilę temu spoglądał w ocean. Zerka na aparat, unoszę go w górę pytająco, na co przytakuje więc robię zdjęcie. I tak bez  zbędnego dźwięku wydostającego się z naszych ust, spędzamy chwilę, czytając sobie z twarzy zgadując kim jesteśmy, co tutaj robimy, tworząc w głowach i sercach swoje historie..  i przysięgam, było to jedno z najbardziej niewysłowionych, a przy tym wymownych spotkań jakich doświadczyłam na Sri Lance.




 Ważne jest, abyś zachował zdolność przeżywania, aby istniały rzeczy, które mogą Cię zadziwić, wywołać wstrząs. Ważne jest, aby nie dotknęła Cię straszna choroba - obojętność. 
— Ryszard Kapuściński

2 komentarze: